Kamil Lemieszewski od początku programu uchodzi za największą ofiarę formatu. Wielki Brat, walcząc z “hejtem”, dał mu nawet szansę na wyeliminowanie jakiegokolwiek uczestnika, przez którego ten poczuł się najbardziej ugodzony. Model jednak nie skorzystał z możliwości zemsty, wolała przebaczyć.
Po problemach z pomówieniami Lemieszewskiego i scysjami z Natalią, powrócił temat jedzenia. Jak określają to byli mieszkańcy domu, faktycznie w programie jest to towar deficytowy. Najzwyczajniej jest go za mało. Domownicy, by przetrwać muszą je podkradać.
Kamil wcale nie okazał się świętszy w tej sprawie i ostatnio został zaproszony na “dywanik” Wielkiego Brata. “Natan” rozpoczęła temat kradzionego jedzenia, prosząc współlokatorów, aby zaprzestali podbierania produktów spożywczych. Do dyskusji włączył się Lemieszewski, który oburzył się słowami dziewczyny. Zaugerował, że nie przestanie kraść.
Kolejna awantura w programie nie przeszła bez echa. Mieszkańcy musieli się wypowiedzieć na temat problemu. Kamil w końcu stwierdził, że udowodni pozostałym uczestnikom, że da się przeżyć na racjach żywieniowych wydzielonych przez Wielkiego Brata. Chłopak jednak się obawia, że pozostali nadal będą jeść nielegalnie, przez co tylko on będzie głodny.
Jak zakończy się batalia o chleb, mleko i inne produkty spożywcze, na których produkcja TVN-u oszczędza? Być może ta edycja ma za zadanie sprawdzić do czego gotowy jest współczesny człowiek w walce o chwilową popularność, a może to po prostu cięcia budżetowe stacji…