
Król TVN-u nie uchodzi za osobę pokorną. Pewny siebie, zawsze z ostrą ripostą, dumnie zarządza swoim formatem. Jaka jest różnicą pomiędzy osobowością medialną, a dziennikarzem? Wykreowany wizerunek potrafi przedstawić osobę w zupełnie innym świetle, niż jest ona naprawdę. Kubie, choć zna swoją wartość, daleko do pyszałkowatości. Życie nauczyło go mimo wszystko pokory, ale i samoświadomości, która nie ma nic wspólnego z przerośniętym ego.
W wywiadzie dla “dziennik.pl” Kuba Wojewódzki pokazał na co go stać i co sobą reprezentuje. Jego błyskotliwe komentarze i odpowiedzi zbiją z tropu niejednego telewidza. Otoczka próżności, a pod spodem mądry i doświadczony mężczyzna na poziomie.
Dziennikarz zawsze służy pomocą młodym adeptom, którzy dopiero szukają swojego miejsca na ziemi. Sam zaczynał jako bardzo młody chłopak, któremu marzyła się wielka kariera. Życie dość szybko zweryfikowały plany małego Kuby.
– Był to rok 1992 i dostałem propozycję prowadzenia programu “Rockendroller” w Telewizji Polskiej (…) byłem więc przekonany, że jak wyjdę na miasto, to będę jak Leonardo DiCaprio – świat zacznie się przede mną kłaniać, ludzie będą mnie pokazywać palcami mówiąc “to on!”. Nic takiego się jednak nie wydarzyło – wspominał showman.
Kiedy zaczął pracę w radiu, starał się dojść do perfekcji. Swoimi mistrzami nazywa Wojciecha Manna i Marka Niedźwieckiego, od których bardzo dużo się nauczył. Do tej pory ich podziwia i stawia za wzór, mimo że według niektórych osiągnął znacznie więcej, niż oni.
– Na całym świecie prowadzenie własnego, autorskiego programu to największe wyróżnienie. A jak taki dostałem mając 38 lat. Nie ma już innego 8-tysięcznika – komentuje showman.
56-latek ma świadomość kruchości kariery w show biznesie i przyznaje, że gdy skończy się jego program – odejdzie z telewizji. Oprócz kariery medialnej, ma inne źródła dochodów. Własny program to wyznacznik najwyższego uznania w branży.
– Ja prowadzę program, którego żywiołem jestem ja, którego scenariuszem i nawet scenografią jestem ja – oznajmił redaktorowi z dziennik.pl
– Chciałem kiedyś zapracować na to, by przyjście do mojego programu było uchyleniem drzwi z poczekalni sławy – skomentował słowa Smolastego, który po opuszczeniu studia programu “Kuba Wojewódzki” powiedział managerowi, że wszystko już osiągnął.
Dziennikarz cieszy się, że udało mu się być w tym miejscu, w którym się znajduje. Irytuje go tylko ciągłe zainteresowanie mediów jego strefą prywatności. Jak wyznał w rozmowie z “dziennik.pl” – jest kameralistą, dziennikarzem studyjnym, spala go live i teatr.
– Musiałem przeżyć parę bardzo bolesnych upadków i porażek żeby zrozumieć, że bycie sobą to największe wyróżnienie – wyznał Wojewódzki.
Dziennikarz wspomniał jeden incydent z pociągu, które diametralnie zmieniło jego podejście do życia. Jak przyznaje, dostał wtedy porządną lekcję pokory.
– Siedziałem w wagonie i zauważyłem, że w moim kierunku idzie ojciec z synem. W rękach mają telefony, widzę, że mnie rozpoznają. Podchodzą uśmiechnięci, mówią “dzień dobry panie redaktorze, czy możemy sobie zrobić z panem zdjęcie, jesteśmy fanami, lubimy pana komentarze, pan jest taki w punkt (…) jak pan komentuje skoki narciarskie to jest rewelacja” – przytoczył sytuację król TVN-u.
Zdziwiony i wprawiony w zakłopotanie prezenter stwierdził, że w życiu nie komentował skoków narciarskich. Gwiazdor został jak się okazuje pomylony z Przemysławem Babiarzem. Wbrew pozorom nie obruszył się, jakby to zrobiły “dzisiejsze” celebrytki.
– To pan nie jest Przemek Babiarz? – zapytał zdezorientowany mężczyzna. – Babiarz tak, ale nie Przemek – zażartował Kuba.
Mimo wszytko showman nigdy nie przestawał wierzyć w marzenia, które jak twierdzi są odroczonym terminem realizacji własnych planów.
– Dobry pomysł na sukces, to jest umiejętność sprostania swojej wyobraźni i każdy, kto to osiągnie, prędzej czy później siada u mnie na kanapie – zagrzewa felietonista.
Nie każdy wie, że Wojewódzki miał zostać politykiem. Jak stwierdził, nie lubi on “myśleć tłumem“, zachowywać się jak grupa i mieć takie same spostrzeżenia. Znacznie bardziej woli “solówkę”.
– Nie będę więc wpieprzał się w dylematy socjalne tego kraju, bo one są mi obce. Dostrzegam je, ale żeby nie być hipokrytą, nie komentuję – krótko zakończył Kuba.