Piosenkarka w najnowszym wywiadzie zapewnia, że po kilku medialnych rozstaniach, „oczyszczających” wywiadach w kolorowych magazynach oraz publicznym praniu brudów, wreszcie zaczęła uczyć się na własnych błędach. “Ludzie się czasem dziwią, dlaczego związki popularnych osób tak łatwo się rozpadają. Ano dlatego, że są wystawione na widok publiczny” – odkrywa szokującą prawdę w magazynie „Party”.
Doda nie dała się do tej pory poznać jako osoba nadmiernie skryta. Z czasem wyspecjalizowała się w dramatycznych rozstaniach, po których następowało tradycyjne pranie brudów w kolorowych magazynach.
Swojego pierwszego męża, Radosława Majdana, oskarżyła o liczne zdrady i zasugerowała, że mógł stosować wobec niej przemoc. Po zerwaniu z Nergalem, spaliła jego osobiste rzeczy, pozostawione w jej mieszkaniu, na balkonie, dbając o to, by fotoreporterzy mieli wystarczająco dużo czasu na zrobienie zdjęć.
Błażeja Szychowskiego wspominała ciepło jako mężczyznę, który „patrzył na mikrofon, jak dziwka na k*t*sa,” a z Emilem Haidarem procesowała się o porysowany samochód, kradzież szafy i seks analny na Seszelach.
Na szczęście w rozmowie z „Party” piosenkarka zapewnia, że publiczne omawianie rozstań nieodwołalnie przeszło do historii, a, co jeszcze ciekawsze, dodała, że żałuje swojej dawnej szczerości.
– Nie chcę już świecenia reflektorami na mój związek – szokuje Rabczewska – Kiedyś, gdy przychodziły kłopoty w miłości, to zamiast skupiać się na prawdziwych relacjach, budowałam wokół siebie jakiś dziwny PR. Chciałam, żeby każdy trzymał moją stronę. Myślałam, że im więcej osób mnie zrozumie, to ja w tej swojej głupiej wojnie będę silniejsza. A prawda jest taka, że jak się rozwodzisz, to nigdy nie będziesz zwycięzcą i nieważne, kto ci przytaknie. Publiczne lizanie ran to była najgłupsza rzecz, jaką mogłam robić. Ale teraz zrozumiałam, że połowa ludzi się z tego cieszy, a połowa ma to w dupie
W tej sytuacji pozostaje już chyba tylko pogratulować epokowego odkrycia. Ze swoim nowym związkiem, z producentem filmowym Erykiem Stępniem, Doda postanowiła nie obnosić się, do tego stopnia, że zaczęły krążyć plotki na temat ich rzekomego rozstania.
– Nasila się we mnie irytacja, kiedy ludzie wierzą w Instagram niczym w Boga – narzeka piosenkarka – Przecież to bańka mydlana, łatwo można tym manipulować. Prawda jest taka, że postanowiłam nie upubliczniać małżeństwa. Znam popularne osoby, które dawno się rozstały z partnerami, a nadal wrzucają z nimi zdjęcia do internetu, bo na tym zarabiają. Instagram to nie jest prawdziwe życie, to nie jest nawet większy kawałek życia, a wszyscy uznają go za prawdę objawioną. Ludzie się czasem dziwią, dlaczego związki popularnych osób tak łatwo się rozpadają. Ano dlatego, że są wystawione na widok publiczny. Nawet dziś boję się publicznie postawić kropkę nad i.
I pomyśleć, że odkrycie tej szokującej prawdy zajęło jej zaledwie 16 lat, licząc od medialnego debiutu w reality show „Bar”…