Mariusz Czajka podziękował internautom, którzy pomogli mu zebrać pieniądze na pogrzeb matki. Aktor wyznał, że jest kompletnym bankrutem.
Mariusz Czajka to jeden z najbardziej cenionych polskich aktorów. Podkładał głos w bajkach, na których wychowywało się tysiące Polaków.
Jednak choroba matki i pandemia zrujnowały aktora. Musiał przenieść się z Warszawy, aby opiekować się umierającą rodzicielką.
Gdy jego mama odeszła Czajka nie miał nawet pieniędzy na jej pogrzeb. Znajomi poradzili mu, żeby rozpoczął zbiórkę na rzecz pogrzebu swojej mamy na portalu pomagamy.pl.
– Stałem w rozkroku, bo stać mnie było tylko na to, by spalić mamę. Miałem opcję, że zakopię ją w ogródku, albo wezmę urnę pod pachę i wyskoczę z okna. Byłem na granicy życia i śmierci, bo nie wiedziałem, co zrobić z mamą – mówi aktor w rozmowie z „Faktem”.
Internauci okazali aktorowi wielkie wsparcie. Już w jeden dzień udało się zebrać 30 tys. z założonej sumy 15 tys. złotych.
Ostatecznie zbiórka zakończyła się na 50 tys. złotych. Aktor poinformował, że pogrzebie mamę z tatą, który leży na Powązkach Wojskowych od 50 lat.
Okazało się, że aktor musiał zapłacić jeszcze zaległą opłatę za 10 lat oraz za 20 lat do przodu. Taki wymóg na Powązkach.
– Koszty związane z oczekiwaniem na kremację i koszt tzw. trumienki. I w sumie wyszło 16 tysięcy – wyjaśnił. – Portal, na którym była zbiórka bierze 7 proc., czyli około 4 tysięcy, podatek od wzbogacenia 19 proc. trafia do ZUS-u, czyli 9 tysięcy. A nadwyżkę postanowiłem przeznaczyć na nagrobek, bo podczas odsuwania płyty pękła – dodał.
Niestety nie wszystkim podobało się, że aktor, który wydawał się zamożnym człowiekiem, prosi o pomoc. Gdy zbiórka przekroczyła planowany próg, na aktora wylała się fala hejtu.
W rozmowie z „Faktem” Czajka przyznał, że jego problemy finansowe rozpoczęły się, gdy zaciągnął kredyt we franku na budowę domu. Potem musiał wziąć kolejny kredyt, aby spłacać ten pierwszy.
Gwarancją było mieszkanie jego mamy. Gdy zaczęła się pandemia, aktor stracił możliwość zarabiania.
– Musiałem klęknąć i żebrać. To smutne po 40 latach pracy. Cała moja duma… I co z tego, że grałem nawet na Broadwayu? Ale to, co zrobili ludzie, dodało mi skrzydeł. Gdybym nie wyciągnął ręki do ludzi, od których ostatecznie dostałem ogrom miłości, współczucia i dobroci, chyba bym oszalał – podkreślił aktor.
Źródło: Fakt