Meghan Markle i książę Harry w tym roku postanowili zerwać z tradycją i nie spędzać Bożego Narodzenia wraz z resztą rodziny królewskiej w rezydencji Sandrigham. Podobno Meghan ma kiepskie wspomnienia związane z tym miejscem. Po raz pierwszy odwiedziła je dwa lata temu, jako oficjalna narzeczona księcia Harry’ego. To było jej pierwsze spotkanie z Windsorami. Nietrudno wyobrazić sobie, jaką miała tremę… Do tego doszedł skandal z polowaniem na bażanty. Jak twierdziły brytyjskie tabloidy, narzeczona kazała księciu zrezygnować z udziału z tej tradycyjnej świątecznej zabawie arystokratów.
Meghan Markle ostatecznie ugięła się pod naciskiem krytyki i podczas ubiegłorocznych świąt, które znów spędziła z rodziną królewską w Sandringham, nie tylko pozwoliła mężowi strzelać do ptactwa, lecz nawet osobiście pojawiła się na polowaniu. Oczywiście, jak na aktywistkę praw zwierząt przystało, nie dotknęła nawet strzelby. Jednak i tak jej się oberwało od brytyjskiej prasy za hipokryzję. No bo w końcu broni tych zwierząt, czy nie?
Widząc, że sytuacja ze świętami robi się patowa, księżna Sussex postanowiła w tym roku nie drażnić Brytyjczyków, którzy z krytykowania jej zrobili narodową rozrywkę. Wraz z mężem i synem wybrała się na Boże Narodzenie do Toronto.
Meghan ma wiele miłych wspomnień związanych z tym miastem jeszcze z czasów, gry kręciła tam kolejne sezony serialu „W garniturach”. Tym lepiej się składa, bo Kanada nominalnie należy do Zjednoczonego Królestwa, co wykluczyło groźbę skandalu dyplomatycznego.
Niestety, plan Meghan i Harry’ego, by choćby przez kilka dni oderwać się od oficjalnych obowiązków i poczuć się jak zwyczajni turyści, nie do końca się powiódł. Gdy próbowali zarezerwować stolik w modnej restauracji Deep Cove Chalet, szef lokalu grzecznie im odmówił.
Wyjaśnił, że nie jest w stanie spełnić kryteriów bezpieczeństwa, wymaganego od każdego miejsca, w którym gości brytyjska rodzina królewska. Więc jeśli Meghan i Harry chcą się bawić w zwyczajnych ludzi, to proszę bardzo, ale nie na jego odpowiedzialność.
– Niech mają spokój i ciszę – skomentowała zdawkowo żona szefa kuchni w rozmowie z portalem PageSix. – Jakie mamy szczęście, że mamy ich w okolicy. Życzę im wszelkiej prywatności, jaką mogą uzyskać. Oni na to zasługują.


