Weronika Marczuk poświęciła większość życia na dbanie o karierę i samopoczucie Cezarego Pazury. Poślubiła go mając zaledwie 24 lata. Przez kolejnych 12, pracowała jako jego menadżerka i wychowywała mu córkę z poprzedniego małżeństwa. Jak wyznała w wywiadzie już po rozwodzie, na prośbę Czarka, zrezygnowała z marzeń o własnym dziecku. Aktor wolał bowiem, by całą energię poświęciła Anastazji.
W 2007 roku Weronika i Czarek rozwiedli się. Dwa lata później aktor ożenił się z młodszą o 26 lata Edytą Zając. Wobec niej miał zupełnie inne oczekiwania niż wobec Weroniki. Dla odmiany chciał, żeby urodziła mu dzieci. Edyta, podobnie jak jej poprzedniczka, bez protestów dostosowała się do wymagań Pazury. Ślub brała będąc już w zaawansowanej ciąży.
Weronika poczuła się, delikatnie mówiąc wyrolowana. W wywiadach żaliła się z goryczą, że Czarek wymógł na niej rezygnację z macierzyństwa, a potem zostawił na lodzie. Po rozstaniu próbowała zrealizować swoje marzenie o dziecku, ale nie bardzo miała z kim.
Dopiero, gdy poznała obecnego partnera, którego tożsamość trzyma w tajemnicy, uznała, że teraz już naprawdę przyszedł czas na ciążę. Kłopot polega na tym, że w międzyczasie skończyła 47 lat, a ciąże w takim wieku potrafią być ryzykowne. Jak ujawniła Weronika, nie obeszło się bez procedury in vitro. 28 listopada obchodziła 48. urodziny będąc w siódmym miesiącu. Zresztą sama celebrytka wyznała, że pierwsza połowa ciąży była raczej ciężkim przeżyciem.
– Pierwsze pięć miesięcy bardzo się źle czułam – ujawniła w „Dzień Dobry TVN”. – Pracowałam jeszcze w Kijowie, musiałam skończyć pewne sprawy i zakończyć swoją misję. Jeszcze przy tym nie mogłam sobie biegać, radować się, ćwiczyć, cokolwiek, bo ciąża była niełatwa. Potem, jak przeprowadzaliśmy się już do Polski, no to z kolei nowy etap osadzania się na nowo. I też praca. I do dziś zresztą od rana byłam w pracy. Jak można to trzeba działać.
Na szczęście termin porodu zbliża się wielkimi krokami. Jak zdradził menedżer celebrytki, już wiadomo, że na świat przyjdzie córeczka, która otrzyma imię Anna.