Długo oczekiwana premiera filmu “Zenek” już dawno za nami. Zdziwienie fanów nadal pozostaje jednak ogromne. Jak z niego wynika, wokalista bardzo ceni sobie alkohol…
W jednej ze scen filmu chłopaki grali na weselu za … WÓDKĘ. To nie fikcja. Jak się okazało, w młodości Zenek Martyniuk dostawał za występy bardzo rożne dobra.
Podczas rozmowy z “Super Expressem” król disco polo wspominał początki swojej kariery.
– Dość często zdarzało się w latach 80. czy 90., że organizatorzy, zwłaszcza wiejskich zabaw i potańcówek, jako wynagrodzenie proponowali muzykom alkohol. Przyznaję, że nieraz płacono nam w towarze, który później trzeba było spieniężyć. Nie przepadałem wtedy za alkoholem. Coś tam się wypiło, ale uprawiałem sporty i starałem się raczej zdrowo żyć. Nieważne było dla mnie, czym płacili, liczyło się, że chcą, żebym śpiewał – wspominał artysta.
Gwiazdor wyznał też, że zarobione pieniądze wydawał na nowe modna ubrania, które wtedy można było kupić tylko za dolary.
– Musiałem zagrać kilka imprez, żeby kupić sobie coś w Peweksie. Pamiętam, że kiedyś sprawiłem sobie wymarzone kąpielówki, które później skradziono mi w bursie, gdzie mieszkałem, jak chodziłem do liceum – opowiadał Zenek.
Zaczynam mieć was dosyć ! Z tak niepoważnym pismem i tak niepoważnymi ludźmi nie chcę mieć nic wspólnego. Byliście, jesteście i pozostaniecie tylko planktonem politycznym i sami tego chcecie. Jak nie dziwki, wyjce z discopolo, jakieś pindy, plotki, fiśnięty opój z majakami i jego pierdzieluchy – to wyskakuje “porąbany Korwin” i licealna dzieciarnia bawiąca się w politykę. A walcie się debile i bawcie się we własnej kałuży, wy infantylne gluty. Z wami nic nie można zrobić, bo sami jesteście niedorobieni. Nie macie realnego programu i nie za bardzo wiecie czego chcecie.