Ilona Felicjańska dziewięć lat temu wsiadła pijana za kierownicę i staranowała trzy zaparkowane auta. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń. Badanie wykazało, że celebrytka miała 2,3 promila alkoholu. Jak się okazało, nie był to jedyny raz, kiedy prowadziła samochód pod wpływem alkoholu. Nawet tamtego marcowego dnia, kiedy została przyłapana, piła już od południa, po czym pijana wsiadała do samochodu, żeby pojechać na kolejne zakrapiane spotkanie.
Ilona Felicjańska usłyszała wtedy wyrok roku i trzech miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata i straciła prawo jazdy. Potem jeszcze przez kilka miesięcy liczyła na to, że sprawa jakoś rozejdzie się po kościach.
W końcu jednak zrozumiała, że czas poddać się terapii. Niestety, zapału nie wystarczyło jej na długo. Od ponad dwóch lat regularnie bywał widywana z kieliszkiem wina lub prosecco. Celebrytka początkowo zapewniała, że „nie pije, tylko próbuje”, aż w końcu zniecierpliwiona ogłosiła, że wyprowadza się z Polski.
Okazuje się jednak, że poza granicami kraju tolerancja dla patologii nie jest tak duża, jak jej się wydawało…
18 grudnia amerykańska policja aresztowała Ilonę i jej męża, Paula Montanę na Florydzie, pod zarzutem naruszenia nietykalności cielesnej. Jak wynika z raportu policyjnego, małżonkowie awanturowali się w hotelu. Następnie Ilona ugryzła męża w łydkę niczym rozwścieczony ratlerek.
W areszcie okazało się, że nie są w stanie wspólnie uciułać 3 tysięcy dolarów na kaucję. Siedzieli w areszcie póki nie zlitowali się nad nimi mieszkający na Florydzie znajomi.
Jak zapewnia Felicjańska, jej związek małżeński wcale nie jest tak toksyczny, jak wszyscy podejrzewają. A regularnie powtarzające się awantury i rękoczyny to po prostu przejaw szczęścia.
– Między nami nigdy nie było cudowniej – twierdzi celebrytka w rozmowie z „Faktem”. – Opalamy się na plaży w Miami. Mam obok największą miłość jaką mogłabym sobie wyobrazić. Jestem szczęśliwsza niż kiedykolwiek. Rozmawiamy z prawnikami i chcemy pozwać policję i więzienie w USA.