W czerwcu 2016 roku Jarosław Kret zakończył pracę w TVP. Oczywiście, nie z własnej woli, chociaż mógł się domyślać, jak to się skończy, po tym, gdy telewizja publiczna z dnia na dzień zwolniła jego ówczesną narzeczoną, Beatę Tadlę. Mimo to Kret utrzymywał potem w wywiadach, że przeżył szok, gdy zobaczył, że nie ma go w grafiku. O zwolnieniu z pracy dowiedział się… od koleżanki, a potem narzekał publicznie na stosowane przez TVP standardy, które nazwał „bolszewickimi”.
Wtedy jeszcze nie było dramatu, bo pogodynek ciągle był w związku z Beatą Tadlą, Obrotna narzeczona wkręciła go do stacji NOWA TV.
Niestety, wszystko popsuło się w lutym 2018 roku, gdy Kret i Tadla udzielili “Vivie” wspólnego wywiadu, w którym zamiast romantycznej miłości, zafundowali czytelnikom publiczne pranie brudów. Jak było do przewidzenia, rozstali się jeszcze przed rozpoczęciem wiosennej edycji “Tańca z gwiazdami”, w którym oboje występowali.
Kret odpadł dość szybko i wyjechał do Indii koić nerwy medytacją. Chyba nie za bardzo pomogła, bo z perspektywy czasu Kret wyznał, że po powrocie do Polski wpadł w depresję. Trudno się w sumie dziwić, że tak się skończyło, skoro na własne życzenie został na lodzie, bez pracy, pieniędzy ani partnerki.
Na szczęście wreszcie poszedł po rozum do głowy i zaczął starać się o pracę, jak każdy normalny człowiek. I od razu są tego efekty!
– Jarek wziął udział w normalnej rekrutacji. Przystąpił do konkursu z innymi kandydatami. I okazał się najlepszy, dlatego dostał tę pracę – ujawnia informator “Faktu”. – Będzie zapowiadał pogodę w „Wydarzeniach” i Polsacie News.
Przypomnijmy, jak się kiedyś kochali z Beatą: