Emitowany przez TVN program „My Way”, w którym Edyta Górniak ze zmiennym szczęściem uczy się prowadzić samochód, budzi mieszane uczucia. Nie brakuje opinii, że niżej już upaść nie można, co w sumie można odnieść zarówno do Edyty jak i TVN-u. Niepodważalnym dowodem spadku zainteresowania widzów jest malejąca oglądalność. Jak informują Wirtualne Media, na początku emisji wynosiła ona 943 tysiące widzów, a następnie spadała ze stałą regularnością. Trzeci odcinek obejrzało już 110 tysięcy widzów mniej niż pierwszy.
Mimo to producentka programu jest zadowolona. Albo bardzo dobrze udaje…
W każdym razie nie wyklucza kontynuacji. Nie wiadomo tylko, na czy miałaby ona polegać, bo możliwości są dwie.
– Albo za kierownicą usiądą inne gwiazdy, albo będziemy dalej współpracować z Edytą w nowym formacie, wymagającym od niej determinacji i odwagi – ujawnia Karolina Ekert w rozmowie z magazynem “Party”.
Z drugim wariantem jest tylko taki problem, że Edyta wysoko się ceni. Podobno za osiem odcinków pierwszego sezonu „My Way” zażyczyła sobie aż milion złotych. Rok wcześniej, gdy negocjowała swój udział w programie „Agent Gwiazdy” podała tak wyśrubowaną stawkę, że produkcja, żeby zaoszczędzić, zdecydowała się przenieść plan zdjęciowy z luksusowych Seszeli na dużo tańsze Wyspy Kanaryjskie.
Trudno zgadnąć, jaką kwotę może podać, gdy zorientuje się, jak bardzo producentom zależy na kontynuacji „My Way”…
Za to w sytuacji, gdyby w grę wchodził wariant pierwszy, czyli nauczenie jazdy kogoś innego, ekipa może nie opędzić się od chętnych. Chęć udziału zgłosiły już ponoć Magda Gessler, Dorota Szelągowska i Dorota Wellman, które też chcą nauczyć się prowadzenia samochodu.
