Kariera Grażyny Szapołowskiej załamała się osiem lat temu, gdy dyrektor Teatru Narodowego, Jan Englert, dyscyplinarnie wyrzucił ją w pracy za udział w telewizyjnym show „Bitwa na głosy”. Miał do niej żal o to, że była tak zajęta drugą pracą, że zapomniała przyjść na spektakl, w którym grała główną rolę. Przedstawienie trzeba było odwołać, a wszystkim zawiedzionym widzom zwrócić pieniądze za bilety.
Aktorka tłumaczyła wtedy w wywiadach, że swój udział w „Bitwie na głosy” od początku uzgadniała z Englertem, z którym zresztą od lat się przyjaźni i uzyskała od niego zapewnienie, że nie ma nic przeciwko temu. Rozżalona zarzuciła szefowi stosowanie podwójnych standardów, wypominając, że kiedy jego żona, Beata Ścibakówna, startowała w programie „Gwiazdy tańczą na lodzie”, dostosował grafik całego teatru do terminów jej treningów.
Ten zarzut okazał się kroplą, która przelała czarę goryczy. Kiedy Szapołowska zdecydowała się dochodzić swoich praw w Sądzie Pracy, Englert wytoczył przeciw niej najcięższe działa. Niemal cała branża teatralna zeznawała na jego korzyść, przeciwko Grażynie. Od tamtej pory Szapołowska jest objęta pewnego rodzaju ostracyzmem za to, że publicznie wywlokła brudy, które, zdaniem większości aktorów, powinny były pozostać pod dywanem.
Na szczęście nie musi za bardzo przejmować się brakiem ofert pracy, bo przez całe dotychczasowe życie udało jej się uciułać majątek szacowany obecnie na kilka milionów złotych. Jednak chociaż pieniędzy jej nie brakuje, tęskni za graniem.
I tu pomocną dłoń wyciągnęła do niej telewizja publiczna, proponując rolę w serialu „Korona królów”. Jak dowiedział się „Super Express”, Szapołowska zagra księżną Eufemię, żonę Władysława Opolczyka. Dzięki tej roli, nie tylko odświeży swój warsztat aktorski, ale też będzie miała okazję, by wyglądać pięknie, czyli tak, jak lubi najbardziej.
– Trwają przymiarki jej kostiumów, są próby charakteryzacji – ujawnia źródło tabloidu – Wszystko po to, by jako księżna wypadła wiarygodnie.
Na tym nie koniec korzyści… Szapołowska wynegocjowała rekordową w historii serialu dniówkę. Zarobi 5 tysięcy złotych za każdy dzień spędzony na planie. – To najwyższe, iście królewskie, honorarium – ekscytuje się informator gazety – Żaden inny aktor w „Koronie królów” tyle nie zarabia.