Barbara Kurdej-Szatan, która w finale jesiennej edycji „Tańca z gwiazdami” zmierzyła się z Damianem Kordasem, ostatecznie przegrała o mały włos. Trzeba przyznać, że rzadko który finał w czternastoletniej historii programu potrafił zaskoczyć tak, jak ten. Barbara żegnała się z programem we łzach. Jednak, jak wyjaśniła, nie żal jej było utraconej Kryształowej Kuli, lecz całej tej przygody, która już się nie powtórzy.
Barbara Kurdej-Szatan w rozmowie z magazynem „Flesz” wyznaje, że obecnie jej największym tanecznym marzeniem jest, by Polsat zdecydował się nakręcić edycję specjalną, w której wystąpiliby wszyscy dotychczasowi finaliści. Pomysł brzmi całkiem realnie, więc może jej marzenie się spełni.
– Byłam świadoma tego, że w programie mam motywację i czas na to, by tańczyć – wyznaje aktorka. – Teraz zarzucę treningi, bo praca, dom, życie. Nie ma już celu, nie ma motywacji. Piękna przygoda się skończyła i już się nie powtórzy. Jeśli będzie kiedyś edycja dla uczestników, którzy już występowali, to ja chcę jeszcze raz.
Jak podkreślali jurorzy, Damian Kordas swoją wygraną zawdzięcza naturalnemu talentowi do tańca. Iwona Pavlović często rozpływała się nad postępami, jakich dokonał w trakcie trwania edycji. Zdaniem Basi, te komplementy są trochę na wyrost.
– Nie zgadzam się z tą opinią, bo Damian od początku dobrze tańczył i dostawał wysokie noty – wbija delikatnie szpilę swojemu rywalowi. – Damian jest „świeżaczkiem”, nie ma za sobą skandali. Jest uprzejmym, przystojnym, młodym mężczyzną, do tego dobrze gotującym. Każdy chciałby mieć takiego syna lub zięcia. Gdy ja byłam taka „świeżynka”, też zgarniałam wszystkie nagrody.
– Niestety zrobiły ze mnie faworytkę, co mi chyba nie posłużyło – diagnozuje smutno. Ludzie myśleli, że nie trzeba mnie wspierać SMS-ami, bo i tak wygram.
Czyli jednak nie pogodziła się z przegrana tak łatwo, jak próbuje pokazać…
Ile można czytać o tej idiote beztalencie
Za wysoko się. cenisz nie wszystko. jest dla Ciebie