Zarówno Anna Mucha, jak i cała branża artystyczna, boleśnie odczuwają skutki mniemanej pandemii. Wiosną rząd zakazał bowiem organizowania koncertów, spektakli czy imprez, na których gwiazdy sobie dorabiały. Co prawda, po kilku miesiącach nastąpiło lekkie odmrożenie, jednak teraz lockdown powraca.
Anna Mucha w międzyczasie uwierzyła jednak, że wszystko idzie ku dobremu i wzięła się za produkcję własnego spektaklu. Aktorka liczyła, że widownia wróci do teatrów, a dzięki temu projekt będzie opłacalny. Celebrytka zainwestowała więc ogromne pieniądze z własnych oszczędności.
Premierę spektaklu planowano na 11 października. Z uwagi na obostrzenia trzeba było jednak wszystko odwołać. Aktorka ma jeszcze wątłą nadzieję, że uda się zrealizować przedsięwzięcie w przyszłym miesiącu.
– Planujemy w listopadzie, ale nie wiemy, jak będzie. Kultura jest praktycznie zablokowana. Przy 25 proc. obłożeniu nie mamy szans nawet na pokrycie kosztów. Leżymy – mówiła Mucha w rozmowie z
„Party”.
Anna Mucha w przedsięwzięcie zainwestowała własne oszczędności. Na szczęście aktorka wciąż pracuje na planie serialu. Zdjęcia wciąż się odbywają, więc celebrytka ma źródło dochodów.
– Kręcimy, póki się da i póki jesteśmy zdrowi, oczywiście z zachowaniem reżimu sanitarnego. Poza tym jesteśmy regularnie badani – mówiła Mucha.