Z uwagi na coraz większe rozprzestrzenianie się koronawirusa w sklepach zaczyna brakować podstawowych środków ostrożności. Jednymi z nich, zaraz obok żeli do dezynfekcji, są maseczki ochronne. Czy zabraknie ich również w szpitalach?
Leku na koronawirusa nadal nie wynaleziono. On jednak rozprzestrzenia się w zawrotnym tempie, co w konsekwencji doprowadziło do wielkich pustek na sklepowych półkach.
Jedną z rzeczy, której nie można kupić już od dawna, są maseczki ochronne. Ludzie zaczęli wykupywać je masowo przez co są one obecnie praktycznie niemożliwe do zdobycia.
Doktor Paloma Cuchí, która jest przedstawicielką WHO w Polsce, podzieliła się publicznie swoim zdaniem na ten temat, a tym sameym ostrzegła społeczeństwo przed niewłaściwym działaniem…
Trzeba pamiętać, że przez masowe wykupywanie masek chirurgicznych może zabraknąć ich dla osób, dla których są one niezbędne, czyli pracowników szpitali i innych osób zajmujących się chorymi – wyznała Cuchí.
Doktor dodała również, że tak naprawdę maseczki nie są w stanie ochronić osób zdrowych przed zakażeniem. Powinny nosić je osoby chore lub takie, które mają niepokojące objawy. Tylko taki sposób wykorzystywania maseczek jest właściwym…
Wzrosła sprzedaż masek chirurgicznych. Chciałabym jednak podkreślić, że powinny być one używane przez pracowników służby zdrowia i osoby, które opiekują się chorymi. To oni przede wszystkim wchodzą w bliski kontakt z osobami zarażonymi koronawirusem. Maski są im potrzebne, aby zapobiec zakażeniu i w takich sytuacjach są skutecznym rozwiązaniem. Wiemy, że zarażenie wymaga przebywania w bliskim kontakcie z chorym – w odległości nie większej niż 2 metry. W przypadku osób zdrowych, które nie zajmują się chorymi, nie są one konieczne. Mogą dawać poczucie bezpieczeństwa, ale nic poza tym – dodała dr Paloma Cuchí.