Zbuntowana Monika Miller nie ma nic do ukrycia. A co na to były premier? “Wszyscy myśleli, że to zbieżność nazwisk”

Monika Miller/Krzysztof Ibisz/Instagram

Monika Miller zrobiła karierę na Instagramie i choć media nie wiele wiedziały o jej istnieniu, “Taniec z Gwiazdami” rozwiał wszelkie wątpliwości fanów. Wszyscy myśleli, że to po prostu zbieżność nazwisk, dlatego instagramerka mogła robić, co tylko chciała.

Znane pochodzenie nieraz pomaga, lecz niekiedy przeszkadza. Jednak czasami zdarza się, że osoba w ogóle nie jest kojarzona ze swoim sławnym przodkiem. Tak było w przypadku Moniki Miller, która zwierzyła się Krzysztofowi Ibiszowi w “Demakijażu”.

– Wszyscy myśleli, że to zbieżność nazwisk – wyznała wnuczka byłego premiera.

Miller jest otwartą i szczerą dziewczyną. Sama twierdzi, że nie ma nic do ukrycia. To ona decyduje kim jest, jak wygląda i co nosi. Jak twierdzi, ma do tego prawo. Monika nie uznaje żadnych zakazów.

Na pytanie – “jak to jest być wnuczką premiera?” – odpowiada, że nikt na początku nie wiązał jej nazwiska z dziadkiem. Nie miała przez to żadnych ograniczeń związanych z wysoką pozycją Leszka Millera w hierarchii państwowej.

Już w najbliższą niedzielę będzie można zobaczyć instagramerkę w studiu u Krzysztofa Ibisza w “Demakijażu”. Emisja programu na antenie Polsat Cafe.