Życiowy dramat Anny Muchy! Aktorka myślała o pozbawieniu życia swojego nienarodzonego dziecka

Mucha w opałach?! Gwiazda w totalnej konsternacji
Anna Mucha/ Fot. Instagram @taannamucha

Anna Mucha w rozmowie dla “Wysokich obcasów” przyznała się, że rozważała przerwanie pierwszej ciąży. Co ją powstrzymało przed pozbawieniem życia swojego nienarodzonego dziecka?

Anna Mucha stroni w wywiadach od ujawniania osobistych wątków ze swojego życia. W rozmowie z “Wysokimi obcasami” odeszła od tej zasady i postanowiła opowiedzieć o momencie, w którym dowiedziała się, że spodziewa się dziecka. Aktorka mówiła o zaskoczeniu tą informacją i rodzących się przy tej okazji wątpliwościach.

– Mnie osobiście ciąża zaskoczyła. Dziś mogę powiedzieć, bez żadnych konotacji religijnych, że to było błogosławieństwo i dziękuję za ten dar, ten przypadek. Jestem szczęśliwa i wzruszona. Natomiast na początku wcale taka wzruszona nie byłam. Skontaktowałam się z Kobietami na Falach, przysłały mi tabletki. Leżały przez jakiś czas na mojej dłoni, potem w lodówce. Podjęłam inną decyzję, widząc, że mam koło siebie właściwego partnera — opowiadała.

Koniec końców Anna Mucha pojęła słuszną i naturalną decyzję o urodzeniu dziecka, jest teraz szczęśliwą matką Stefanii, która przyszła na świat w 2011 roku oraz trzy lata młodszego Teodora. Niestety nie skłoniło jej to do refleksji nad obroną życia i nie pozastawiania furtki inny w takich sytuacjach. Mucha jest popularną i lubianą osobą polskiego show-biznesu, dlatego może nieco bardziej odpowiedzialnie powinna podchodzić do spraw związanych z tolerancją dla zabijania dzieci w łonach matek? Tymczasem przyznaje, że nie chce narzucać innym co mają robić.

– Tabletki zostały w lodówce. Jakiś czas później zgłosiły się do mnie dwie kobiety w ciąży z wielkimi rozterkami. Długo rozmawiałyśmy. Nie oceniałam ich decyzji. Zostawiłam tabletki na stole. Wyszłam – dodała gwiazda.

Cóż, w całej tej wypowiedzi trudno nie dostrzec wielu sprzeczności pani Anny. Od rozterki czy pozbawić życia swoje nienarodzone dziecko, czy je urodzić, przeszła do skrajnych obaw o życie potomków.

– Największy mój strach codzienny to to, że ktoś je potrąci na pasach. Jak się rodziły, bałam się, że będzie wojna. […] Teraz się boję, że moje dzieci będą żyły w trującym środowisku. Przeraża mnie, że przed zanieczyszczeniami możemy nie mieć gdzie uciec – dodała Mucha. I słusznie, że przeraża, bo pani Ania chyba przed nimi nie uciekła…

 

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here