Życie Agnieszki Kaczorowskiej, toczy się, jak zresztą wielu współczesnych celebrytek, głównie na Instagramie. Tancerka wychodzi z założenia, że dzień bez zamieszczonego tam zdjęcia oraz relacji jest dniem straconym. Trudno się dziwić – Kaczorowska, podobnie jak jej koleżanki z show biznesu, w ten sposób zarabia całkiem spore pieniądze.
Kaczorowskiej zapewne daleko jeszcze do poziomu Małgorzaty Rozenek-Majdan, która za każdy wpis, zamieszczony na zamówienie producentów, dostaje po kilkadziesiąt tysięcy, ale trzeba przyznać Agnieszce, że się stara. Ostatnio z poświęceniem reklamowała suplement z witaminą C oraz kosmetyki z kwasem hialuronowym.
W rozmowie z Plejadą przyznała zresztą szczerze, że smartfon uważa za swoje narzędzie pracy. – Tak naprawdę pracuję teraz zdalnie, więc wszystko robię na telefonie – ujawniła.
– Czy jestem uzależniona? Nie powiedziałabym. Kiedyś byłam i chyba mogę się do tego przyznać, bo jak kiedyś zrobiłam sobie tydzień wakacji od telefonu to miałam takie syndromy odrzucenia, odstawienia. Po takim tygodniu bez telefonu trochę bałam się go włączyć, co tam zastanę i co będę musiała nadrobić. To jest jednak takie ułatwienie, na przykład jak się jest na urlopie macierzyńskim, to się nie do końca jest na tym urlopie, bo można zdalnie pracować – wytłumaczyła tancerka.
Następnie Agnieszka, która od narodzin córki stała się nagle samozwańczą specjalistką od rodzicielstwa, ujawniła, że jej czteromiesięczna córka przejawia wrodzony talent do pozowania.
– Dzieci teraz wcześnie zaczynają… To, co się wydarzyło i do czego muszę się przyznać, że robiąc sobie i jej zdjęcie w postaci selfie, spojrzała w aparat – wyznaje Kaczorowska. – Myślę, że nie będę robiła dużo takich zdjęć.
Cóż, to się jeszcze okaże. Pokusa może okazać się jednak zbyt silna.