Cielecka szczerze o scenach nagości. Aktorka zdradza co jest dla niej w tym wszystkim najistotniejsze

Magdalena Cielecka/fot. Instagram

Magdalena Cielecka należy do ścisłej czołówki aktorek, które reżyserzy najchętniej rozbierają. Sama zresztą nie ma z tym problemu, bo, podobnie jak większość aktorów, uważa ciało za swoje narzędzie pracy. Czasem pozwala sobie na odstępstwa i decyduje się pokazać ciało tylko z kokieterii, żeby udowodnić, jak niewiele zmieniło się z wiekiem.

Takie przesłanie dało się zauważyć przy okazji okładki dla magazynu “Elle”, do której Cielecka pozowała w takiej samej pozycji jak 15 lat temu i nie brakowało opinii, że wygląda teraz jeszcze lepiej niż przed laty.

No ale sceny nagości w kinie to zupełnie co innego niż starannie doświetlona i dopracowana sesja dla magazynu mody. Jak wyjaśnia aktorka w rozmowie z „Faktem”, w filmie chodzi o pokazanie prawdy.

Przede wszystkim patrzę na jakiś film, na jakąś scenę, na postać – wyjaśnia aktorka. – Oczywiście, bez przesady, widzę siebie, mam świadomość, że tam to jestem ja, ale przede wszystkim patrzę na jakiś kawałek pracy, która została wykonana i zastanawiam się przede wszystkim, czemu to służy. Dla mnie bardzo istotne jest, jeśli mówimy o nagości na ekranie czy w teatrze, po co to się robi i jakiego rodzaju emocje to ma wywołać. Nigdy nie zgadzałam się na takie środki tylko po to, żeby było coś ładnego czy atrakcyjnego.

Jak przypomina, nagość towarzyszy człowiekowi w różnych momentach życia i udawanie, że tak nie jest, byłoby zafałszowaniem rzeczywistości. I nie chodzi tylko o sceny seksu. Równie mało wiarygodnie wyglądałoby na przykład pokazanie bohatera biorącego prysznic w kompletnym ubraniu.

Jeśli chce się pokazać prawdę o człowieku to ona również dotyczy intymności, nagości, gdy jesteśmy w sytuacji intymnej z drugim człowiekiem, albo jesteśmy w łazience. Albo jesteśmy, nie wiem, chorzy… – wyjaśnia Cielecka. – Takie sceny mówią nam o bohaterze bardzo dużo. Wierzę w to, że widz nie patrzy na moje ciało nagie, tylko jest uderzony jakąś emocją, jakimś też może szokiem, jest złapany za twarz. Mam nadzieję, że docierają do niego treści, a nie obrazek.

Magdalena Cielecka, “Elle”/fot. Instagram

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here