Elżbieta Zapendowska jest cenioną specjalistką od emisji głosu, jurorką programów „Must Be The Music” i „Idol”, która szkoliła miedzy innymi Dodę i Edytę Górniak, chociaż niestety, żadna z nich nie wspomina tej współpracy najlepiej. Być może cieniem na ich relacjach położyły się późniejsze wypowiedzi Zapendowskiej, która wspominała Górniak jako egzaltowaną histeryczkę, a Dodzie wytknęła, że śpiewa nie tyle ładnie, co głośno.
– Ja strasznie nie lubię egzaltowanych pań i dziewczynek, dostaję wtedy szału! – wyznała Zapendowska osiem lat temu w rozmowie z tygodnikiem “Wprost”. – Ja mówię: Ten utwór ci załatwi jakąś sprawę techniczną. A Edyta: Nie dam rady, nie, nie! I cały spektakl histeryczny. Tak to się działo. Doda miała dosyć małą skalę, ale potwornie silny głos.
Cóż, może jest w tym nieco prawdy, zwłaszcza jeśli chodzi o Edytę, wybuchającą płaczem dosłownie co chwila. No ale rzeczywiście trudno się dziwić, że od tamtej pory nie wypowiadają się na swój temat zbyt ciepło.
Najnowsze zwierzenia Zapendowskiej też raczej nie przysporzą jej przyjaciół w branży muzycznej. Tym razem specjalistka od emisji głosu, oprócz swojej ulubienicy Edytki, wzięła na warsztat również Justynę Steczkowską. Zdaniem Zapendowskiej do żadnej z nich nie można odnieść określenia „diwa”.
Oj, to pewnie zaboli, bo Edzia i Justyna od lat rywalizują o to miano. W pewnym momencie do medialnej awantury wtrącili się również ich synowie: Allanek i Leonek, którzy wzięli się za łby w Internecie o to, czyja mama jest sławniejsza i bardziej utalentowana. Słowem, która jest bardziej „diwą”, cokolwiek to znaczy.
No więc Zapendowska nie ukrywa, że jeśli chodzi o jej opinię, to żadna.
– Amerykańska diwa a diwa polska to dwa zupełnie inne światy – tłumaczy specjalistka od emisji głosu. –W Polsce słowo diwa mówi o wszystkim, co najgorsze w wokalistkach: o fochach, kaprysach i tak dalej. A w Ameryce tylko o talencie. Nie używałabym więc tych określeń w stosunku do Justyny Steczkowskiej czy Edyty Górniak – dodaje. – Bardzo mi się to nie podoba. One nie są diwami, ale po prostu wokalistkami. Polska diwa jest karykaturą amerykańskiej. Mamy zupełnie inne rynki i budżety. Żyjemy w Polsce i u nas nie ma diw! Jak się tak kogoś nazywa, jest to pejoratywne. Unikajmy tego, proszę!
Czyli niby komplement, a jednak szpila… Myślicie, że Steczkowska i Górniak zmartwią się tym werdyktem?