Przez 11 lat, które upłynęły od wywiadu Jarosława Kreta dla magazynu „Viva”, w którym wyznał, że „musi poradzić sobie sam ze sobą”, sporo się wydarzyło. Pogodynek zdążył zostać ojcem, poinformować, też na łamach “Vivy”, mamę swojego synka, że nigdy jej nie kochał, oświadczyć się Beacie Tadli oraz odwołać oświadczyny. Na gruncie zawodowym też się sporo wydarzyło. Kret stracił pracę w TVP i Nowej TV. Ciężko cokolwiek z tego zakwalifikować do kategorii radzenia sobie, skoro po dekadzie skończyło się depresją.
Jak ujawnił pogodynek w rozmowie z tygodnikiem „Twoje Imperium”, zaczęło się od zaniżonej samooceny.
– Depresja to choroba, niechęć do życia i potężne obniżenie nastroju związane z niską samooceną. I to wszystko dzieje się w naszych głowach. – tłumaczy Kret. – Byłem królem życia, radosnym i szczęśliwym, w telewizji pokazywałem, że wszystko jest w porządku. Aż nagle, ni stąd ni zowąd, dowiedziałem się, że nie ma dla mnie już miejsca z mojej rzeczywistości. Że jutro nie będzie mnie w mojej pracy i że nie mam do niej powrotu.
Warto przypomnieć, że swoje zwolnienie z TVP, o którym dowiedział się z grafiku, w którym nie był wpisany na dyżur, Jarek porównał do metod stosowanych przez bolszewików w czasie wojny. Przy okazji ciekawe, że diagnozując przyczyny swojej depresji, ani słowem nie wspomina o rozstaniu z Beatą Tadlą, po którym cała Polska stanęła za nią murem, a rolnik, słynący z tego, że nie znalazł żony w programie telewizji publicznej, groził Jarkowi widłami.
No ale mniejsza, najważniejsze, że najgorsze już minęło…
– Czułem się coraz mniej potrzebny, za to coraz bardziej niepotrzebny – wspomina smutno pogodynek.- Straciłem chęć do życia, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to depresja. Zacząłem chodzić na terapię. To trwało pół roku. Nie brałem żadnych leków. Potwornie cierpiałem. Gdy wyszedłem z depresji, poczułem się tak, jakby wyrosły mi skrzydła.
W końcu doszło nawet do tego, że Kret znalazł nową pracę, całkiem jak normalny człowiek, na drodze zwyczajnej rekrutacji. Może wystarczyło tylko przestać gwiazdorzyć..?

