Takie momenty dla wielu wokalistów to powód do szczerego płaczu. Tym razem Marcin Miller był w stanie powstrzymać łzy, jednak widać było, że robi to z trudem. Takiego pożegnania można mu po prostu pozazdrościć.
Nagranie, które Marcin Miller wrzucił na oficjalny profil zespołu na długo przed epidemią koronawirusa, pokazuje moment, w którym muzycy odjeżdżają z jednego z koncertów. W tle słychać jednak, że fani nie odpuszczają i chcą w bardzo wyjątkowy sposób pożegnać swojego ulubionego wokalistę.
Zespół jedzie, a goście żegnają. O matko... – podsumował Marcin Miller.