Nowy program edukacyjny “Szkoła z TVP” został ostro skrytykowany przez widzów. Jedna z nauczycielek wyznała, że nie radzi sobie z falą krytyki oraz opowiedziała o kulisach programu.
“Szkoła z TVP” to program edukacyjny dla uczniów pozostających w domach w czasie epidemii koronawirusa. Jak się okazało, program zawiera wiele błędów popełnianych przez pedagogów. Nic więc dziwnego, że program został skrytykowany przez widzów.
“Gazeta Wyborcza” przeprowadziła wywiad z jedną z nauczycielek, która występowała w Szkole z TVP. Kobieta wyznała, że nauczycieli nie otrzymali właściwego wsparcia od telewizji.
Bez żadnych prób, wsparcia, scenariusza ze strony telewizji. Dostałyśmy mikrofony i jedynie wskazówki, do której kamery mówić. Wszystko musiałyśmy wymyślać same – od scenariuszy po materiały dydaktyczne. A nie mogłyśmy korzystać z niczego, co sobie normalnie, na własny użytek przygotowujemy na codzienne lekcje, czyli z YouTube’a czy zdjęć z internetu, bo telewizja wymagała, aby posługiwać się materiałami, do których mamy prawa autorskie – powiedziała.
Kobieta też opowiedziała, jak wyglądały nagrania “Szkoły z TVP”. Jak się okazało, nauczycieli nie mieli czasu na sprawdzenie przygotowanego materiału.
W niedzielę cały dzień, 10 godzin, spędziłyśmy w studiu nagraniowym. Byłyśmy głodne, zmęczone. Kręcili wyrywkowo, bez prób, my już nie myślałyśmy w pewnym momencie logicznie. Kręcili i tego samego dnia montowali odcinki. I od razu, bez sprawdzenia, wysyłali do Warszawy. My nawet nie miałyśmy możliwości sprawdzić, jak to finalnie wyszło i czy nie ma pomyłek. W poniedziałek była emisja – powiedziała podczas rozmowy z “Gazetą Wyborczą”.
Nauczycielka wyznała, że ciężko sobie radzi z falą krytyki, z którą się spotkała po emitowaniu programu. Kobieta też dodała, że zaoferowane wynagrodzenie nie warte tak przykrych doświadczeń.
W tej chwili czuję się jak zgnojony człowiek, nic niewarty. Boję się wyjść z domu, żeby ktoś mnie nie rozpoznał, żeby nie być wytykaną palcami. Budzę się w nocy i myślę, jak tu zniknąć. […] Przestaję się dziwić temu lekarzowi z Kielc, który po fali hejtu targnął się na swoje życie. […] Startując, nie miałyśmy podpisanej żadnej umowy. Zresztą nie mamy ich do tej pory. Nie widziałyśmy ich jeszcze. Pieniądze, 250 zł brutto za lekcję, nie są warte tego stresu – wyznała.