Niestety to jest okrutne, co powiem, ale myślę, że ta selekcja nie jest zła, ponieważ wypadły te lokale, które nie zawsze miały dość determinacji do tego, by pracować, odpowiadając na zapotrzebowanie rynku – mówi znany krytyk kulinarny Maciej Nowak.
Jego zdaniem nie przetrwały te lokale, które powstały w wyniku mody na własną restaurację. Ich właściciele jednak nie do końca mieli pomysł na ich funkcjonowanie, dlatego też nie stawili czoła kryzysowi i szybko oblali pierwszy test.
Niestety to jest okrutne, co powiem, ale myślę, że ta selekcja nie jest zła, ponieważ wypadły te lokale, które nie zawsze miały dość determinacji do tego, by pracować, odpowiadając na zapotrzebowanie rynku. Wypadły te, które były kaprysami eleganckich pań i panów, którzy pomyśleli sobie: ach, założę restaurację, bo przecież tak świetnie gotuję w domu, goście, rodzina są zazwyczaj zachwyceni, no to mam w sobie duszę gastronomika. A to jest bardzo ciężki biznes. Ta praca na zapleczu restauracji to jest bardzo ciężka robota. I wydaje mi się, że ten czas zawieszenia pozwolił niektórym dokładnie przemyśleć, czy naprawdę mają pomysł na to, żeby w tak szczególnej sytuacji utrzymać się na rynku – mówi Maciej Nowak.
Restauratorzy, którzy ponownie otworzyli swoje lokale, stanęli natomiast przed wyzwaniem, jak zmobilizować gości, aby wspierali branżę gastronomiczną oraz znów byli częstymi i odpowiedzialnymi bywalcami swoich ulubionych miejsc. Pandemia jednak znacząco wpłynęła na wybory konsumenckie. Wiele osób znalazło się w dużo cięższej sytuacji, bo albo mają niższe dochody, albo pozostają bez pracy.
Pandemia dotknęła miliony osób, wpłynęła na zatrudnienie, wynagrodzenia i z całą pewnością dużo bardziej uważnie wybieramy to, co jemy na co dzień. Latem część ludzi wybierała się do gospodarstw, do sadów, żeby tam kupować bezpośrednio od producenta albo wręcz uczestniczyć w zbiorach płodów rolnych. To są wyjątkowe doświadczenia, które sprawiają też, że z większym zrozumieniem będziemy patrzyli na wysiłek rolników i producentów i że będziemy wiedzieli, jak powstaje to, co znajduje się u nas na talerzu – mówi krytyk kulinarny.