
Na łamach włoskiego dziennika “Corriere della Sera”, Robert Kubica po raz pierwszy opowiedział historię o swoim wielkim marzeniu, które zaprzepaścił wypadek w 2011 roku. To był dramat, który złamał polskiemu kierowcy karierę. Od tego momentu Kubica postanowił, że nigdy nie zrobi jednej rzeczy. Jakiej?
Każdy sportowiec ma jakieś wielkie marzenie. Szczyt, który sam sobie wyznacza, który ma być ukoronowaniem wieloletnich wyrzeczeń. W przypadku Roberta Kubicy było to przejście do stajni Ferrari. Dzięki doskonałym wstępom Polak osiągnął swój cel! Tzn. tak mu się wtedy wydawało… Utalentowany, młody wtedy kierowca podpisał kontrakt z włoskim zespołem! Czerwony bolid czekał. Niestety, Kubicy nie było dane usiąść za jego kierownicą. Wszystko zaprzepaścił wypadek w rajdzie Ronde di Andora.
Kubica doznał wtedy ciężkiego złamania ręki. Początkowo mówiło się nawet o możliwej amputacji. Kierowca pożegnał się z Formułą 1 na wiele lat. Kiedy wrócił był już cieniem kierowcy, którego znaliśmy sprzed wypadku.
Przeżycia związane z poważną kontuzją, zawieszeniem kariery i utraconym marzeniem, które miał już spełnione “na papierze” – wywołało poważny uraz. “Powiem ci coś, o czym nigdy nikomu nie mówiłem: lubię czerwone samochody, ale nigdy takiego nie kupiłem. Jeśli takiego nie widzę, czuję się lepiej” – zdradził włoskiemu dziennikarzowi. Wiadomo… czerwony to przecież kolor Ferrari.