“MasterChef” to popularny program TVN, w którym uczestnicy na oczach widzów, walcząc o zwycięstwo, gotują dania, które skosztowałby niejeden telewidz. Przez kilka lat emisji obył się bez kontrowersji. Aż do ostatniej niedzieli.
W poprzednim odcinku mogliśmy oglądać zmagania uczestników, którzy przygotowują wystawną ucztę dla kilkudziesięciu osób. Sama konkurencja gotowania nie budziła zastrzeżeń, wszak program polega na tym, że kucharze gotują pod presją czasu. Natomiast niesmak budzą warunki, w jakich uczestnicy przygotowywali swoje kulinarne popisy.
Program był kręcony w Meksyku, w temperaturze… 40 stopni Celsjusza. Produkcja nie zapewniła kucharzom ochronnych, przeciwsłonecznych parasoli, co dla jednego z mężczyzn skończyło się niemal tragicznie. Marcin Komenda zasłabł podczas gotowania i musiał zostać zabrany do szpitala. Wcześniej mężczyzna skarżył się na problemy z ciśnieniem.
Jurorzy niestety nie okazali Marcinowi zrozumienia ani empatii. Uznali, że zadanie nie jest wykonane i odesłali kucharza do domu. W sieci rozpętała się burza.
Fani programu zarzucają TVN ryzykowanie życiem uczestników dla dobrej oglądalności. Stacja wydała w tej sprawie oświadczenie, które przesłała Wirtualnej Polsce. TVN tłumaczy się, że produkcja dbała o jak najlepsze warunki dla uczestników, jednak nie miała wpływu na czynniki odpowiadające za samopoczucie osób biorących udział w programie. Jak podkreślono, takie same zasady obowiązują wszystkich kucharzy i ponieważ zadanie nie zostało ukończone, Marcin Komenda musiał wrócić do domu. TVN zapewnia, że trzyma kciuki za Marcina, życząc mu rozwoju jego kulinarnej pasji oraz kariery…