Pies Moniki Jaruzelskiej „gwałcicielem”. „Jaki pies taki pan”. Lewica żre się i kąsa przed wyborami

Monika Jaruzelska Anna Maria Żukowska
Monika Jaruzelska i Anna Maria Żukowska. Foto: Facebook / YouTube

Politycy Lewicy coraz bardziej angażują się w walkę wyborczą. Rzecz jednak w tym, że jest to walka w ich własnym obozie. To, co stało się ostatnio przerasta już ludzkie pojęcie.

Rzeczniczka Sojuszu Lewicy Demokratycznej Anna Maria Żukowska oskarżyła na Twitterze psa Moniki Jaruzelskiej o próbę gwałtu na jej suczce.

– Rok temu na wspólnym kampanijnym spacerze z psami na Polu Mokotowskim z kandydatem na prezydenta Warszawy Andrzejem Rozenkiem pies pani Jaruzelskiej chciał zgwałcić moją (wysterylizowana, więc to dziwne) sunię. Kiedy ją wzięłam na kolana, podszedł i mi nasikał do butów. Jaki pies, taki pan – można przeczytać we wpisie umieszczonym przez Żukowską.

Do tego wyznania odniósł się dziennikarz TVN24 Konrad Piasecki.

– Kiedy tylko na horyzoncie zamajaczyła szansa na nie najgorszy wynik, lewica postanowiła utopić ją w dyskusjach rodem z magla. Oryginalna strategia wyborcza – napisał na Twitterze.

Cała sytuacja jest kuriozalna, ponieważ nie jest to sprawa życia i śmierci. Z pewnością nie wymaga to ani interwencji, ani publicznego komentarza.