Agata Kornhauser-Duda jest powszechnie uznawana za najlepiej ubraną pierwszą damę RP, odkąd w 1989 roku przywrócono urząd prezydenta. Inna sprawa, ze konkurencja w tej dziedzinie nie była do tej pory zbyt silna. Żona Andrzeja Dudy ma ułatwione zadanie, bo dysponuje figurą, na której każda kreacja dobrze leży, problemem są tylko pieniądze…
Wprawdzie od polskich pierwszych dam wymaga się godnego reprezentowania kraju, nienagannej prezencji i olśniewania strojem, fryzurą oraz makijażem, jednak nie otrzymują na to ani grosza. Pomysł wypłacania żonom prezydentów miesięcznej pensji regularnie powraca w dyskusjach politycznych, jednak do tej pory na rozmowach się kończyło.
No ale nie ma tego złego… Przyciśnięta koniecznością oszczędzania Agata Duda do perfekcji opanowała sztukę zestawiania już noszonych części garderoby w taki sposób, by stworzyły zupełnie nową, przynajmniej na pozór, kreację, co wpisuje się w najmodniejszy obecnie trend ekologiczny. Pierwsza dama jest zdeklarowaną zwolenniczką uniwersalnych ubrań w dobrym gatunku, z powodzeniem mogących służyć przez lata. Tego rodzaju ponadczasowa moda jest ostatnio stawiana za wzór i przeciwstawiana tak zwanej „szybkiej modzie”, czyli tanim ubraniom tracącym fason po pierwszym praniu i wyrzucanym bez żalu.
Na szczyt państwa NATO w Londynie z okazji 70. rocznicy podpisania Traktatu Północnoatlantyckiego, Agata Duda nie wahała się pojechać w jednym płaszczu, o klasycznym kroju, w kolorze ponadczasowej czerni.
Założyła go zarówno na wizytę u Borisa Johnsona na Downing Street, jak i na kolację u królowej Elżbiety II w Pałacu Buckingham. Dobrała do niego szpilki w nigdy nie wychodzącym z mody kolorze „nude” i czerwoną wieczorową torebkę.
Skromny strój polskiej pierwszej damy wyraźnie kontrastował z ekstrawagancką kreacją Melanii Trump, która na wizytę w Londynie wybrała żółtą pelerynę od Valentino, narzuconą na fioletową suknię, do której dobrała fioletowe szpilki.
Która wypadła lepiej?
Ciekawe za czyje pieniądze. Przecież nie ma pensji. Ubiera się za nasze podatki.
Z drugiej strony wolę elegancką i mówiącą poprawie Panią Agatę niż matronę Komorowską niby polonistkę.