Polska staje się coraz droższa dla urlopowiczów. W ostatnim czasie media masowo obiegały informacje o gigantycznym wzroście cen za zjedzoną nad Bałtykiem rybę. Teraz czas na drugi biegun polskiej turystki. Okazuje się, że również wjazd na Gubałówkę drenować będzie kieszenie.
Jeśli ktoś planuje w te wakacje wejść na Gubałówkę nieoficjalnym szlakiem musi liczyć się ze sporym wydatkiem. Na turystów czyhają już dwa punkty poboru opłat, oddalone od siebie zaledwie 400 m.
Jeśli wyjazd do Zakopanego, to i pojawienie się na Gubałówce (1123 m n.p.m.) Stamtąd można już do woli delektować się piękną panoramą na Zakopane oraz część łańcucha Tatr, m.in. Czerwone Wierchy, Giewont, Kasprowy Wierch, Świnicę, Koszystą.
Jeśli więc ktoś nie będzie chciał odmówić sobie tej atrakcji musi przygotować się na podwójną opłatę.
“Od lipca 2020 wędrowcy, którzy chcą wejść na Gubałówkę drogą prosto z targowiska muszą zapłacić i to dwa razy! Pierwsza z kas stanęła na szlaku w 2018 roku, teraz 400 metrów dalej pojawiła się kolejna. W każdym punkcie poboru opłat zostawiamy 4 złote za osobę. Łącznie wyjście na Gubałówkę to wydatek 8 złotych. W przypadku dzieci podwójna opłata wynosi 4 złote” – podaje portal podroze.se.pl.
Druga kasa stanęła pod Gubałówką w pierwszy weekend lipca. “Nikogo nie powinno dziwić, że trzeba zapłacić kolejny raz za przejście” – tłumaczyła reporterowi “SE” kasjerka. Kobieta dodała, że “na początku drogi znajdują się tabliczki informujące o tym, że to teren prywatny i za przejście trzeba zapłacić dwa razy”.
Trudno się więc dziwić, że właściciel terenu chce zarobić. To jego własność, a więc może na nim robić co chce. Równie dobrze mógł ogrodzić obszar tak, żeby nikt nie mógł na niego wejść. Teraz można wybrać czy zapłacić kilka zł., czy wybrać inną drogę, albo odpuścić wejście. Nie mniej, to informacja niezbyt korzystna, bo kolejny atrakcyjny turystycznie punkt na mapie Polski jest nieco droższy.