Anita Włodarczyk nie kryła wzruszenia. Po trzech latach odebrała “skradziony” jej złoty medal olimpijski

Anita Włodarczyk na gali PKOL. Zdjęcie:PAP

Odbiór “zaległego” złotego medalu igrzysk w Londynie podczas Gali 100-lecia Polskiego Komitetu Olimpijskiego wywołał w młociarce Anicie Włodarczyk duże emocje. – Tę ceremonię, ze względu na inne okoliczności, będę długo pamiętała – zapewniła.

Siedem lat temu na jej szyi zawisło srebro, ale w 2016 roku, po powtórnym przebadaniu próbek u Tatiany Łysenko wykryto doping i Rosjanka straciła m.in. wywalczony w Londynie tytuł. Włodarczyk złoty krążek otrzymała w sobotni wieczór.

– Od pierwszej informacji, jaką otrzymałam w tej sprawie, minęło ponad trzy lata. …. Pięknie się to czasowo złożyło, że w kolejnym roku miała być gala 100-lecia PKOl. Stąd moja decyzja, że podczas tej uroczystości chcę przeżyć ten moment. Ceremonię medalową w Teatrze Wielkim na pewno będę długo pamiętała ze względu na okoliczności, a w szczególności na Mazurka Dąbrowskiego zaśpiewanego przez chór. Gdy stałam na scenie i go słuchałam, to miałam z wrażenia chwilowe zaniki pamięci. To było mega wzruszenie, mnóstwo emocji – opowiadała.

Utytułowana młociarka wróciła też wspomnieniami do swoich pierwszych igrzysk, czyli do startu w Pekinie.

Pamiętam przysięgę, ceremonię otwarcia, wioskę olimpijska, tego się nie da zapomnieć – podkreśliła.

Dwukrotna mistrzyni olimpijska i czterokrotna mistrzyni świata z uwagi na lipcową operację kolana opuściła tegoroczny czempionat globu w Dausze. Obecnie wciąż przechodzi rehabilitację.

Jak dodała, za miesiąc uda się do Japonii. Włodarczyk tradycyjnie w okresie przygotowawczym wyjeżdża na zgrupowania do miejsc, w których odbywają się imprezy docelowe na dany sezon.

Żeby się zaaklimatyzować, poznać warunki, w jakich będziemy mieszkać. Tu przede wszystkim zagadką jest dla mnie kwestia żywieniowa, bo inaczej się odżywiałam na dwutygodniowych wakacjach w Japonii, a inaczej będzie na zgrupowaniu. Polubiłam sushi, ale gdybym codziennie je jadła i trenowała, to nie sądzę, by coś z tego dobrego wyszło. Więc teraz będzie kwestia poznania tamtejszej kuchni – wyjaśniła.

Bardzo chwaliła warunki treningowe, jakie stworzono dla mniej w bazie, do której ma się udać.

To małe miasto pod Tokio, gdzie jest cisza i spokój. Wyremontowano rzutnię i zakupiono nowy sprzęt na siłowni. Jestem wdzięczna Japończykom, że mimo iż nie jestem ich rodaczką, to zainwestowali pieniądze, bym mogła się w superwarunkach przygotować się do igrzysk – dodała.