Justyna Kowalczyk, najbardziej utytułowana polska biegaczka narciarska, pięciokrotna medalistka olimpijska, ma za sobą ciężki czas. Jak przyznała w poruszającym wywiadzie, przez lata zmagała się z depresją i “bywały takie dni, gdy jedynym jej widokiem był sufit w pokoju”. Na szczęście najgorsze już chyba minęło. Na zorganizowanej w Teatrze Wielkim gali z okazji 100-lecia Polskiego Komitetu Olimpijskiego pojawiła się z nowym chłopakiem.
Kłopoty sportsmenki rozpoczęły się po tym, gdy źle zainwestowała uczucia w romans z żonatym dziennikarzem. Zaszła w ciążę, jednak na obozie treningowym doszło do poronienia. Kowalczyk ujawniła wtedy, że wszystko to przepłaciła załamaniem nerwowym.
– To były przerażające i traumatyczne dni. Tak to się wszystko poplątało, że zostałam z tym sama. Nie mówiłam nic ani trenerowi, ani rodzicom, żeby ich nie martwić. – ujawniła w wywiadzie dla “Gazety Wyborczej” – Wszystko od A do Z wiedziały tylko trzy osoby. A i tak ze sporym opóźnieniem. Dwie z nich nie mogły uwierzyć, że to wszystko prawda. Bo gdy patrzyły na mnie np. w telewizji, widziały inną Justynę. Robiłam swoje. Byłam wrakiem, to wtedy chciałam rzucić narty, ale uznałam, że muszę to wszystko wypłakać i dopiero potem podjąć decyzję.
Na szczęście wszystkie wskazuje na to, że Kowalczyk wychodzi na prostą. Na galę z okazji 100-lecia PKOL przyszła z Kacprem Tekielim, 35-letnim alpinistą i instruktorem wspinaczki. Justyna promieniała szczęściem. Podobno z nowym chłopakiem łączy ją nie tylko pasja do sportów zimowych, lecz także poważne plany na wspólną przyszłość.


