Krzysztof Jackowski ostrzega Polaków. Zdaniem słynnego jasnowidza, już niebawem dojdzie do prawdziwego koszmaru. Co ma na myśli Jackowski?
Krzysztof Jackowski ostrzega Polaków. Jego najnowsza wizja nie napawa optymizmem.
– Bardzo dziwna rzecz mi się skojarzyła, do której nawet nie jestem przygotowany, żeby to państwu powiedzieć, ale ja mam przeczucie, że może się coś wydarzyć. Jakieś zbiorowe zatrucie. Takie poważne coś, co całkowicie przyćmi obraz tej pandemii. Takie mam odczucia dziwne, bo myślałem o tej grypie, a tu miałem takie wrażenie, jakby to było coś, co wpłynie i to będzie cała seria, partia tego – powiedział Jackowski.
To jednak nie wszystko. Dalsza część wizji Jackowskiego również nie jest optymistyczna.
– Dziwne, to będzie w jednym rejonie Polski. Może to być jedno duże miasto. Może to być Gdańsk, może to być inne miasto. Zostawmy to gdzie to się stanie. To będzie jeden rejon Polski. To będą zbiorowe zatrucia. Będzie to związane prawdopodobnie z czymś co ludzie kupią, będą pili. To może być jakiś produkt spożywczy. Zrobi się o tym bardzo głośno – dodał jasnowidz.
A już myślałem,że wygrała Kichawa i przepisała Orlen na rzecz koszernych zgodnie z obietnicą gajowego.
Temu panu dziękuję. Pierd*** głodne kawałki i chce żeby to łykać🖕
Panie Jackowski – w związku z nieopuszczającymi Pana omamami i wizjami z proszę się udać do najbliższego psychiatry w celu odzyskania zdrowia. Współczesna medycyna potrafi leczyć takie przypadki.
Panie Jackowski jest Pan szarlatanem, a nie jasnowidzem, z Pana taki jasnowidz, jak ze mnie miś Yogi, karmisz pan ludzi takim chlamam, wprowadzasz pan zament w glowach ludzi , tylko patrzyc jak ludzie zaczna popełniać samobójstwa bo pan Jackowski bredzi, dowody, proszę bardzo np. Twierdzil pan ze 17 marca skaczy się epidemia, jest 28 marca, a epidemia ma się bardzo dobrze i ma pana, w czterech litera.
W zależności ile wypije p Jackowski zmienia wizję. Jak za dużo wszystko idzie tragicznie i nie potrafi określić gdzie i kiedy. Jak wytrzeźwieje jakoś pozytywnie wszystko widzi. Pozdrawiam M. K.