Meghan Markle na każdym kroku manifestuje swoją niezależność, łamiąc przy tym wszelkie panujące na królewskim dworze zasady. Mylił się ten, kto sądził, że Amerykanka nie przysporzy problemów brytyjskiej monarchii. Teraz wyszło na jaw, że żona księcia Harry’ego w tajemnicy zatrudniła sztab doradców zza oceanu.
Mimo że Meghan Markle jest członkiem brytyjskiej rodziny królewskiej, to na każdym kroku manifestuje swoje pochodzenie. Do opieki nad swoim synkiem Archiem zatrudniła amerykańską nianię. Jak się okazuje, na tym nie koniec.
Meghan utrzymuje ścisłe kontakty ze swoimi znajomymi z USA. W mediach pojawiają się także doniesienia na temat możliwej przeprowadzki pary książęcej Sussex do Stanów Zjednoczonych, co na pewno nie pomaga Meghan w zaskarbieniu sobie sympatii patriotycznie nastawionych Brytyjczyków.
Jak donosi „The Sun”, księżna zatrudniła ponadto amerykańskich doradców, którzy zapewniają jej obsługę prawną, biznesową i menedżerską. Zespół ma pomóc w promocji książki dla dzieci, nad którą miała pracować Meghan. Sęk w tym, że ekspertom tym bliżej do Hollywood niż do Londynu.
Nick Collins, Andrew Meyer i Rick Genow współpracowali już z Meghan Markle, jeszcze zanim została żoną księcia Harry’ego. To jednak nie zmienia faktu, że członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej korzystają jedynie z usług rodzimych ekspertów, wyznaczonych przez Pałac. Zatrudniając Amerykanów, księżna Sussex podsuwa obywatelom kolejny dowód na swoją „obcość”. Co więcej, Meghan po raz kolejny zrobiła to na własną rękę.
Collins, Meyer i Genow do tej pory doradzali Meghan „po cichu”, za plecami pałacowych urzędników. Ci drudzy są wyjątkowo „zaniepokojeni” samowolą, jakiej dopuszcza się Amerykanka.
– Ponieważ Meghan jest pełnoetatowym członkiem rodziny królewskiej, oczekuje się od niej, że jej publikacja zostanie wręczona odpowiednim osobom w Pałacu, którzy zbalansują indywidualne pragnienia autorki z tym, co jest słuszne z punktu widzenia instytucji, jaką jest rodzina królewska – mówił w rozmowie z “The Sun” informator z Pałacu.