Liczba ofiar chińskiej zarazy rośnie nieustająco. Przerażeni obcokrajowcy próbują uciekać z epicentrum, jakim jest Wuhan. Koronawirus postawił nowe przeszkody, których nie ma jak obejść.
Z powodu tak wielkiej i silnej epidemii, w Chinach podjęto specjalne środki ostrożności. Wprowadzony został również tymczasowy przepis. Wedle niego osoba, która ma chiński paszport, nie może opuścić kraju dopóki koronawirus nie zostanie opanowany.
Tragiczna sytuacja przydarzyła się Natale Francis. 31-letnia kobieta zdecydowała się pojechać do Chin razem ze swoim trzyletnim synkiem. Właśnie tak chciała świętować nowy rok razem z rodziną ojca jej dziecka. Kiedy jednak koronawirus zaczął panować, Natalie niezwłocznie udała się na lotnisko. Czekała ją tam jednak okropna wiadomość…
„Powiedzieli mi na lotnisku, że mogę wyjechać, ale muszę zostawić synka w Chinach” – powiedziała przerażona Natalie Francis (31 l.) w rozmowie z „Daily Star”.
Powodem wszystkiego jest to, że mały Jamie po ojcu otrzymał chińskie obywatelstwo, a co za tym idzie paszport. Kobieta oczywiście została razem z synkiem, jednak niesamowicie boi się o jego zdrowie.
„Boję się, że synek zarazi się wirusem” – wyznała.