Kuba Wojewódzki w poniedziałek wieczorem zaatakował przed siedzibą radia, w którym pracuje trzech paparazzi. Królowi TVN-u puszczają najwyraźniej nerwy. Najpierw po mętnych oskarżeniach Sylwestra Latkowskiego w filmie o pedofilii w sopockim kubie, wynajął ochroniarza. Teraz stał się agresywny.
– Prysnął mu gazem w twarz – powiedział „Super Expressowi” jeden z fotografów. Okazało się, że trzech paparazzi zebrało się w poniedziałek po godz. 19, na Nowym Świecie w Warszawie. Robili zdjęcia Maryli Rodowicz, która została zaproszona przez stację, gdzie pracuje Kuba Wojewódzki.
Później pod budynek podjechał sam dziennikarz, który wysiadł ze sportowego samochodu, nałożył kaptur, zasłonił twarz maseczką i ruszył w stronę fotoreporterów.
– Wojewódzki szedł w naszym kierunku. Robiliśmy mu zdjęcia z odległości ok. 20 m. Myśleliśmy, że chce nam coś powiedzieć. W pewnym momencie wyciągnął z kieszeni gaz pieprzowy i prysnął koledze w twarz. To był celowy atak na nas – mówił “SE” jeden z fotografów. – Kolega, który dostał w twarz, zaczął uciekać. Przewrócił się i rozwalił aparat fotograficzny – dodał.
Z informacji do jakich dotarł tabloid wynika, że poszkodowany mężczyzna uszkodził sobie kolano, miał spuchniętą od gazu twarz i rozbił aparat. Co zrobił Wojewódzki? Przepakował samochód i poszedł do redakcji. Poszkodowany zadzwonił na policję.
– Spisali nasze zeznania i innych dwóch kobiet i odjechali. Powiedzieli, że jedyne, co możemy zrobić, to założyć dziennikarzowi sprawę w sądzie – mówił informator “SE”.
Comments are closed.