Julia Wróblewska martwi się o fretki. Celebrytka zamieściła na Instagramie post, w którym ubolewa nad losem tych zwierząt z powodu koronawirusa.
Julia Wróblewska martwi się o fretki. W jednym ze swoich wpisów napisała, że zwierzęta te wykorzystuje się do badań nad opracowaniem szczepionki na koronawirusa.
– Nie wiem ilu z was wie, ale fretki są w tym momencie wykorzystywane, aby znaleźć szczepionkę na SARS-CoV-2. Łamie to moje serce, bo nie wyobrażam sobie, jak jakikolwiek ogonek cierpi i nie wie, dlaczego jest krzywdzony, jednak wiem, że prawdopodobnie nie ma innego wyjścia. Fretki, w odróżnieniu od innych ssaków, mają bardzo podobny układ oddechowy do naszego. Potrafią zarazić się od nas grypą influenza tak samo dobrze, jak zarazić nią nas. Dzięki nim odkryto szczepionkę na tę grypę – napisała Wróblewska.
Istnieje prawdopodobieństwo, że niektórym internautom słowa te nie przypadły do gustu. Mogli oni bowiem zrozumieć, że w obliczu epidemii młoda gwiazda bardziej martwi się o fretki aniżeli o ludzi.
– Mam nadzieję, że kiedyś wynajdziemy inną metodę i już nigdy nie będziecie musiały cierpieć w imię ludzi, tak samo jak i inne zwierzęta (…) W tym miejscu chciałabym prosić Was, byście myli/dezynfekowali łapki przed dotykaniem lub karmieniem waszych freci, a przede wszystkim ograniczyli kontakt do minimum. Wiem jak trudno jest to zrobić i jak bardzo będą z tego powodu smutne, jednak to dla ich własnego dobra, bo wirus byłby dla nich najprawdopodobniej śmiertelny, a w tej chwili dostęp do wyspecjalizowanych weterynarzy będzie na pewno ograniczony. Dbajcie o nie i trzymajcie się – dodała Wróblewska.
Comments are closed.