Przerażające wyznanie Miriam Shaded. Była maltretowana przez byłego partnera. “Próbował mnie zabić…”

Miriam Shaded z pierścionkiem na palcu i James Warwick/fot. prnt screen Instagram miriamshaded
Miriam Shaded i James W./fot. prnt screen Instagram miriamshaded

Miesiącami byłam katowana przez swojego partnera. Wiele razy próbowała się od niego uwolnić, ale groził jej i szantażował – mówi prezes fundacji Estera, Miriam Shaded. Znana działaczka, w szczerej rozmowie z Wirtualną Polską wyznała, że była ofiarą przemocy ze strony swojego byłego partnera.

Słowa, które padają w rozmowie są naprawdę szokujące. Dowiadujemy się między innymi, że pobicia i maltretowanie, o których czytaliśmy na początku, nie były jednostkowe, a trwały przez bardzo długi okres. Sama Shaded przyznała, że bała się o tym mówić głośno.

Zawsze bliskie mi były wartości takie jak ochrona bliskich, chrześcijańskie wybaczenie, miłość, unikanie publicznego prania brudów z życia prywatnego. Niestety, stanęłam w sytuacji, gdy muszę chronić siebie i inne kobiety. Tutaj nie ma dobrego wyjścia. Bez względu na decyzję, może się to skończyć tragicznie – wyznaje Miriam Shaded.

Tego się nie zrozumie, dopóki się samemu przez to nie przejdzie. Jeżeli James nie poniesie odpowiedzialności za czyny, które popełnił, w końcu zabije jedną z nas lub kolejną dziewczynę, która jeszcze nie jest świadoma, jak jest groźny – dodaje.

Mężczyzna przedstawiany przez Miriam jako James, przez dłuższy czas zabiegał o względy Miriam, aż w końcu stworzyli parę. Nasz serwis informował nawet o zaręczynach, które przedstawiono na instagramowym profilu. Niestety, szczęśliwy związek trwał bardzo krótko.

Nie chciałam się z kimś takim umawiać. Poznaliśmy się jednak lepiej i pierwsze cztery miesiące to była bajka. Spędzaliśmy razem każdą chwilę, wszystko robiliśmy razem. Dopiero gdy go pokochałam, zaczął pokazywać swoje prawdziwe oblicze. Teraz zastanawiam się, w jaki sposób mógł to ukrywać tak długo – przyznaje.

Z relacji kobiety wynika, że mężczyzna był prawdziwym tyranem. Ona jednak nie potrafiła się od niego uwolnić.

James brał kokainę. Gdy miał zjazd po imprezach, zaczynał być depresyjny i agresywny. Wpadał w szał, gdy na przykład zwróciłam mu uwagę, że źle się zachował lub gdy nie przyjmowałam jego kłamstw. Gdy mnie bił, groził, że jeżeli jeszcze raz krzyknę, to wyrzuci mnie przez balkon i powie, że popełniłam samobójstwo – wspomina.

Prawie mnie zabił. Dusił bardzo długo. Zaczęłam się modlić. Obraz się rozmazywał. Pociemniało mi przed oczami. Straciłam przytomność – dodaje.

Co tragiczne w całej tej sytuacji, prawo choć w teorii stoi po stronie osoby poszkodowanej, to jednak bardzo utrudnia oskarżenie i doprowadzenie do odpowiedzialności.

Byłam na policji, mówiłam o przemocy. Funkcjonariusze brali mnie na przeczekanie albo odsyłali do prokuratury. W tym czasie James szantażował mnie, śledził, przepraszał, płakał, groził mi, że się zabije. Musiałam dojrzeć do tego, że lepiej być samą niż z kimś, kto mnie krzywdzi. Najważniejsze dla mnie było zapewnienie sobie bezpieczeństwa, bo gdy składa się zawiadomienie, nie ma szans na natychmiastowe aresztowanie sprawcy. Trzeba mieć dowody, a James był sprytny. Niszczył laptopy, telefony, usuwał wszystko, gdzie były rzeczy, które go obciążały. W którymś momencie dowody po prostu zaczęłam przesyłać moim najbliższym, bo wiedziałam, że u nich tego nie znajdzie. Teraz, gdy siedzi w areszcie, mogłam wreszcie przygotować oświadczenie dla sądu i zebrać dowody – przyznaje Shaded.

Teraz Miriam Shaded chce w miarę możliwości pomóc innym kobietom. Mając takie życiowe doświadczenie, jak twierdzi, jest w stanie bardzo wiele osób uratować od przeżycia tragedii.

99 proc. kobiet nie zgłasza przemocy ze strony mężczyzn. Opowiadanie o tym wiąże się z ogromnym wstydem, przeżywaniem tego na nowo. Mi też jest wstyd, bo poniosłam porażkę. Liczę się z hejtem, jaki na mnie za to spadnie. Zaraz pojawią się komentarze, że “Chciała, to ma”, “Sama się prosiła”, “Mogła wcześniej odejść”. Spodziewam się zarzutu, że ostrzegałam Polki przez mężczyznami z krajów islamskich, a mnie skrzywdził Europejczyk. Tyle, że różnica jest ogromna. Mam rodzinę, znajomych, przyjaciół, którzy tego nie akceptują, prawo, które to penalizuje. Poza tym sama wybrałam tego partnera. Tamte kobiety nie wybierają same, nie mają wsparcia od rodziny, społeczeństwa i prawa. Nie mają wsparcia nawet od Allaha – podkreśliła.

Źródło: WP.pl / NCzas.com

Comments are closed.