Choć Franek doszedł do programu jako jeden z ostatnich singli, wykorzystał swój czas z nawiązką i udało mu się znaleźć miłość. Mimo, że nie wygrał programu, po jego zakończeniu, tworzy z Mariettą udany związek. Pieniądze nie są najważniejsze, według nich – wygrali znacznie więcej – siebie.
Franek i Marietta byli niekwestionowanymi faworytami reality show. Widzowie od razu ich polubili i komentowali ich relację. Fani nie kryli oburzenia, gdy się okazało, że to jednak Mikołaj i Sylwia są zwycięzcami pierwszej edycji “Love Island. Wyspa miłości”.
Padły podejrzenia, że wszystko zostało ukartowane i od początku było wiadome, że ci dwoje odejdą, jako zwycięzcy. Niektórzy załączali nawet screeny na profil programu z aplikacji, na której do ostatniej chwili informowano, że największe poparcie ma Mari i Franciszek.
Para została poproszona o komentarz w tej sprawie. Jak zaznaczył chłopak:
– Zapomnieliśmy o tym, że jesteśmy w programie. Nic nie robiliśmy na pokaz. Nie było tak, że ja muszę zrobić jej śniadanie, klepnąć w tyłek, ugryźć, bo uchwycą to kamery i będzie fajnie. Przystopowaliśmy granie pod kamery i zajęliśmy się sobą. Trudno było to sprzedać, bo nie było to atrakcyjne dla widza.
Dziewczyna nie odniosła się do kwestii wygranej, ani do zbyt często zadawanych pytań o jej relacje z innymi uczestnikami “Love Island”. Finalistka nie chce się skupiać na tym, co złe i nie zamierza wracać i analizować tego, kto co powiedział na jej temat. Zadeklarowała, że wszystkim daje “czystą kartę”.