Minęło już trzy i pół roku odkąd Maryla Rodowicz zaczęła się rozwodzić z Andrzejem Dużyńskim. Pierwszy szok nastąpił w maju 2016 roku, gdy po powrocie z długiego weekendu spędzonego w Dubaju, piosenkarka odkryła, że mąż wyprowadził się z domu.
Jako oficjalny powód rozstania Dużyński podawał gadulstwo Maryli, która na bieżąco zdradzała mediom wszystkie intymne szczegóły swojego małżeństwa. A już najbardziej go zabolały niepochlebne uwagi żony, która oskarżała go o to, że na starość zrobił się marudny, przestał dbać o siebie, a na dodatek po cichu opycha się ciastkami.
Maryla zawsze podejrzewała jednak, że w tle tego dramatu kryje się jakaś druga kobieta…
– To nie ja się wyprowadziłam, to nie ja zdradziłam – wyznała zagadkowo w jednym z wywiadów. – Mąż przecież układa sobie życie, więc rozwód jest konieczny.
Żeby ukrócić wylewność żony, Dużyński obiecał, że zapewni jej luksusy do końca życia, jeśli tylko przestanie się wypowiadać na jego temat. I akurat kiedy wydawało się, że wszystko zostało ustalone, a rozwód ma szanse odbyć się w spokojnej atmosferze, Rodowicz zmieniła zdanie.
Na rozprawie wyznaczonej na 2 września w ogóle się nie pojawiła, za to zatrudniła nowego adwokata, zresztą już po raz drugi. Podobno udało jej się zgromadzić haki na męża, które znacząco zmienią układ sił w procesie rozwodowym.
– Andrzej nie ma z nią żadnego kontaktu. Komunikują się tylko przez prawników – ujawnia informator tygodnika „Na żywo”. – Był zszokowany, gdy doszły go słuchy, że żona posiada dowody jego zdrady. Wszystko wskazuje na to, że zmieniła strategię i zamierza udowodnić, że rozpad związku nastąpił z winy męża. To pozwoliłoby jej ubiegać się o wyższe alimenty.
Spójrzcie, jak kiedyś się kochali: